on
pierwszy pokazał nam
nogę zdechłej żaby
która dotykana igłą
gwałtownie się kurczy
on nas wprowadził
przez złoty binokular
w intymne życie
naszego pradziadka
pantofelka
on przyniósł
ciemne ziarno
i powiedział: sporysz
z jego namowy w dziesiątym roku życia
zostałem ojcem
gdy po napiętym oczekiwaniu
z kasztana zanurzonego w wodzie
ukazał się żółty kiełek
i wszystko rozśpiewało się
wokoło
Pan
Andrzej Szczeciński urodził się 1 lutego 1950 roku w Łodzi. Był absolwentem
Wydziału Biologii i Nauk o Ziemi na Uniwersytecie Łódzkim, gdzie uzyskał
wykształcenie wyższe magisterskie. Po ukończeniu uczelni pracował w
Wojewódzkiej Spółdzielni Pracy „Sigma” w Łodzi, następnie w Wojewódzkim
Szpitalu Zespolonym w Częstochowie, Hodowli Buraka Pastewnego w Nieznanicach i
w Urzędzie Wojewódzkim w Częstochowie. W 1985 roku rozpoczął pracę w Szkole
Podstawowej w Rzerzęczycach jako nauczyciel biologii i chemii. W kolejnych
latach pracował także w Gimnazjum w Witkowicach, w Kruszynie i w Borownie.
Jako pedagog sumiennie i z wielkim
zaangażowaniem poszerzał wiedzę oraz
umiejętności uczniów podczas lekcji biologii i chemii, w czasie zajęć
pozalekcyjnych oraz w ramach działalności LOP-u, którego przez wiele lat był
opiekunem. Był wychowawcą kilku pokoleń uczniów, przygotowywał ich nie tylko do
dalszej edukacji, ale również przekazywał im najważniejsze wartości, którym sam
pozostawał wierny. Cieszył się dużym autorytetem wychowanków oraz szacunkiem
ich rodziców, którzy chętnie z nim współpracowali. Z zamiłowania sportowiec, pan
Andrzej Szczeciński w szkole w
Rzerzęczycach był prekursorem piłki koszykowej, a przygotowywani przez niego
uczniowie zdobywali czołowe miejsca w zawodach gminnych i rejonowych.
Współpracował również z LKS-em „Orkan” w Rzerzęczycach, starając się zaszczepić
u młodego pokolenia zamiłowanie do sportu.
Pan
Andrzej Szczeciński odszedł 17 stycznia 2018 roku. Pozostanie w naszej pamięci jako doskonały
pedagog zaangażowany w pracę z młodzieżą i we współpracę z rodzicami oraz
środowiskiem lokalnym. Był bardzo skromnym człowiekiem, który żył dla innych,
wyciągając swoją pomocną dłoń i służąc wsparciem wszystkim tym, którzy tego
potrzebowali.
Jego uczniowie z pewnością dedykowaliby Mu
fragment wiersza Zbigniewa Herberta:
kiedy na leśnej ścieżce
spotykam żuka który gramoli się
na kopiec piasku
podchodzę
szastam nogami
i mówię:
– dzień dobry panie profesorze
pozwoli pan że panu pomogę
przenoszę go delikatnie
i długo za nim patrzę
aż ginie
w ciemnym pokoju profesorskim
na końcu korytarza liści